side menu ON side menu OFF

Manager
698 334 585
manager@mezo.pl

CHOROBA I WYPADEK, WDZIĘCZNOŚĆ i POKORA

Od początku roku trening szedł opornie. Robiłem wszystko co było w planie, ale brakowało mi wewnętrznego przekonania o możliwości progresu i entuzjazmu, który zawsze najbardziej mnie napędza. Pod koniec stycznia, być może podświadomie to prowokując… rozchorowałem się. Nic wielkiego – zwykła infekcja, tylko pierwsza od 2 lat. Tydzień przerwy w bieganiu. Nieco zgłodniałem. Gdy już miałem wracać do treningu przydarzył mi się… wypadek samochodowy. Dostałem ostrego „gonga” w głowę. Kilka szwów na czole. Otrzeźwiałem.

O dziwo mentalnie był to dla mnie bardzo pozytywny przełom. Sytuacja jak z dowcipu o wprowadzeniu i wyprowadzeniu kozy. Niby nie czułem się dobrze, ale przekonałem się naocznie, że zawsze może być gorzej. Dużo gorzej. Samo to, że mogę trenować jest błogosławieństwem. A ja mogę trenować na naprawdę wysokim poziomie amatorskim. I nie potrafiłem tego docenić. 2 tygodnie wymuszonej przerwy i świadomość, że nic poważnego mi się nie stało, a mogło, podziałała na mnie bardzo motywująco.

Od 3 tygodni trenuję mocno. Bardzo mocno. Cieszę się każdym treningiem, choć bywa ciężko i bywa, że nie biegam na takim poziomie na jakim chciałbym. 2 tygodnie z kilometrażem powyżej 110km. 4 akcenty, z których 2 wyszły, a 2 nie wyszły. Sporo treningu uzupełniającego – koordynacja, dynamika, siła. Sporo regeneracji w postaci masażu, sauny czy solanki. Jestem zmęczony, czasem obolały, ale zadowolony. W tym tygodniu lekkie luzowanie i w niedzielę pierwszy test marcowy. 4 marca biegnę na 5km w Wiązownie pod Warszawą. Mam w sobie dużo pokory i nie stawiam wielkich celów, ale pobiegnę na maksa.

Następne przystanki to 11 marca – Maniacka Dycha i 15 kwietnia Poznań Półmaraton. Między tymi terminami prawdopodobnie wybiorę się na obóz treningowy do Szklarskiej Poręby. Jest więc duża mobilizacja. Moim celem jest przejść bez kontuzji i przetrenowania przez okres przygotowań i stanąć zdrowy na starcie półmaratonu 15 kwietnia. I powalczyć. A co będzie czas pokaże.

Komentarze.

  1. Paweł

    marzec 1, 2018 (15:41) Reply

    Jacek głowa do góry, widać ktoś Cię tam na górze lubi że dostajesz „pocisk” od życia 😉

  2. Stefan Parzydlak

    marzec 1, 2018 (16:32) Reply

    Kolego bardzo Tobie kibicuję. Wiem ile wyrzeczeń ale ile też satysfakcji przynoszą ciężkie treningi. W listopadzie 2017 roku po 3 latach walki złamałem 40 na 10 km. Teraz cel jest jeden – poniżej 38 na Maniackiej i poniżej 1.25 na Półmaratonie w Poznaniu. Największe wrażenie na mnie zrobiła jednak twa metamorfoza artystyczna. Jasne, że jako biegacz zdecydowanie łatwiej kupuje kawałki o bieganiu, ale ” Życiówka”, ” Muzyka, sport, motywacja” czy ” w Tlenie” naprawdę dają radę, i regularnie towarzyszą mi w pokonywanych kilometrach. Fajnie, że nie ścigasz się z kolegami z branży w ilościach odsłon tylko poszedłeś w kierunku, który daje ci spełnienie i jest autentyczny w przekazie. W Wiązownie ma być walka i to nie na ostatnich kilometrach ale od startu!!!!!!. Powodzonka

    • Jacek Mejer

      marzec 1, 2018 (16:42) Reply

      Dzięki za wpis. Biegacz biegacza zrozumie najlepiej! 🙂 Powodzenia w Twoich zmaganiach! Do miłego!

  3. Robert

    kwiecień 4, 2018 (03:27) Reply

    Myślę, że znasz ten cytat:” Kolejny dzień i kolejne sprawy, jedno wiem, że nie dam rady, kolejny dzień, który da mi szansę…”
    Pozdrów Jacka bo jego teksty dają mega kopa. Szkoda, że przestał tworzyć…

Zostaw swój komentarz.

* Twój adres e-mail nie będzie publikowany.