side menu ON side menu OFF

Manager
698 334 585
manager@mezo.pl

KONIEC SEZONU bez przełomu – WALENCJA MARATON 2017

25 kilometr trasy. Na zegarze 1:40:25 czyli lecę równo po 4:01/km. Czuję się nieźle. Wiem, że muszę lekko przyspieszyć jeśli chcę zawalczyć o życiówkę. Lekko przyspieszam J Biegnę 2km tempem ok 3:55/km i … zostaję szybko sprowadzony na ziemię. Nogi coraz bardziej zamulone. Głowa chce, ciało już na urlopie. Na 30km wiem, że nie będzie cudu w Walencji. Biegnę przez stare miasto i delektuję się listopadowym słońcem. 16 stopni. Bezchmurne niebo. Przyjemnie. Tylko co z tą formą panie Jacku? 🙂

W Walencji tego dnia miałem wszelkie warunki do szybkiego biegania w maratonie. Płaska trasa, dobra pogoda, wielu mocnych biegaczy na trasie, świetni kibice. Zabrakło tylko formy. Podobnie jak w ostatnich sprawdzianach na 10km i w półmaratonie sił starczyło na 2/3 dystansu. Mogłem wypluć płuca i przybiec z 2-3min szybciej. Życiówka jednak była poza zasięgiem.

Turystycznie to była piękna wyprawa. Polecam każdemu ten maraton. Świetna organizacja, międzynarodowe towarzystwo, słoneczna Hiszpania.  Sportowo oczywiście jestem rozczarowany. Moim głównym celem w bieganiu jest progres, którego zabrakło. Mam w sobie jednak nadal ochotę do treningu i po 2 tygodniowej przerwie wracam na biegowe ścieżki. Chcę być coraz mocniejszym biegaczem. Dopóki mam z tego radość i zajawkę chcę walczyć o jak najlepsze wyniki. Wierzę, że prędzej czy później forma przyjdzie. Tymczasem biorę głęboki oddech, odpoczywam i wrócę silniejszy.

Niedawno przeczytałem opinię, że moje wpisy są ostatnio mniej entuzjastyczne, wręcz smutne. Bardzo chciałbym dzielić się z wami sukcesami, ale wolę pisać co naprawdę odczuwam, a ambitne bieganie, nawet amatorskie jest pełne wzlotów i upadków. Wierzę, że na blogu pojawi się jeszcze wiele tych radosnych i optymistycznych. Piszę o swoich zmaganiach z perspektywy „rapera, który został biegaczem” 😉 i choć wiem, że gdzieś czai się nieubłagana granica postępu, a metryka już weterana, jestem przekonany, że jeszcze niejeden opór zostanie przełamany!

Komentarze.

  1. Chris Wiciak

    listopad 21, 2017 (22:18) Reply

    Nie zgodzę się z Tobą jeśli chodzi ze granice Twoje już są blisko onże nie te lata??!!!
    Jesteś o kilka dobrych lat młodszy oddemnie i biegasz dwa razy dłużej niż ja. I ja zaczynajac przebiegłem 3 lat temu pierwszy maraton w prawie 4 godziny a w tym roku już Berlin w 2:42 i wieże ze przełamie 2:30 w następnym roku. A mam już 43 lata i praca full etat i więcej i rodzina i wszystko. Jeśli mamy marzenia i dążymy do nich i naprawde chcemy to jest szansa ze się one bardzo zbliżają lub spełniają.
    Ty masz warunki spokojnie biegać o wiele szybciej i łamać 2:40.
    Lubię Cię i obserwuje dlatego sklonilem się na komentarz.
    Powodzenia życzę w następnym sezonie ???????

    • Jacek Mejer

      listopad 21, 2017 (22:24) Reply

      Jeśli w wieku 43 lat robisz tak kolosalny progres to masz wielki talent albo trenowałeś wcześniej krótsze dystanse i to Ci zostało w nogach. Tak czy owak wielkie gratulacje i powodzenia w dalszych zmaganiach!

  2. Rob

    listopad 22, 2017 (12:19) Reply

    Jacek jeśli turystycznie biegniesz na 2.57, to o dalsze życiówki jestem spokojny. Chwila odpoczynku, korekta w treningu i na wiosnę podczas Orlenu łamiesz 2.45, a przy dobrym przygotowaniu 2.40. Gratulacje i powodzenia.

    • Jacek Mejer

      listopad 22, 2017 (12:26) Reply

      Turystycznie od 30km 🙂 Dzięki za wpis – pozdrawiam i również powodzenia!

  3. Aga

    listopad 23, 2017 (14:13) Reply

    Mnie to wygląda na przetrenowanie. Zrób badania: morfologia z rozmazem, lipidogram, TSH, Ft3, Ft4, kortyzol na czczo, homocysteina, ferrytyna, badanie moczu. Głowa chce, ale gdy ciało nie daje rady, to czegoś brakuje. I znajdź dobrego dietetyka, który sportowcami się zajmuje. Progres jeszcze będzie. Najważniejsza ta głowa 🙂

Leave a Reply. (Click here to cancel reply)

* Twój adres e-mail nie będzie publikowany.