fot. Roman Miś
Ubiegły tydzień to lizanie ran po poznańskim „mezomaratonie” i leczenie kaca po rozczarowującym wyniku. Wiem, że to trochę dziecinne, ale lekko obraziłem się na bieganie jakbym chciał powiedzieć? Jak to?! Poświęcam się, trenuję uczciwie i nic a nic progresu? A gdzie sprawiedliwość? Uczciwość? 🙂
W ramach zemsty na samym sobie trochę poszedłem w „tany”, trochę w ostatnie jesienne porządki przydomowe, trochę w wyjazdy koncertowo-konkursowo-rodzinne. Treningi zaliczałem last minute, z ociąganiem się, z lekką niechęcią. No obraziłem się nieco na ten okrutny sport. 🙂
Uczciwie przyznaję, że obecnie największą motywacją do biegania dla mnie są życiówki. Cieszę się samym procesem treningu, ale chcę wyznaczyć swoje sportowe maksima i nadal wierzę, że jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa. Naturalne jest więc, że większość moich tegorocznych biegów nie spełniało moich oczekiwań. W sumie jedyna życiówka padła 26 marca w poznańskim półmaratonie ( w dzień premiery ŻYCIÓWKI J)
Być może zbliżam się do granicy swoich możliwości? Na razie absolutnie się z tym nie godzę, ale być może zbliża się dzień , kiedy powiem sobie: biegnę dalej, ale już z innymi priorytetami. Dla przyjemności, nie zważając na rekordy. Wiem, że to chwilowy mentalny dołek, jakich wiele już doświadczyłem i szybko minie. Póki co zaciskam zęby i nadal wierzę w życiówkę w maratonie w Walencji 19 listopada 2017. Ku rekordom, bez napinki!
A poprzedni tydzień treningowo przedstawiał się tak:
5 treningów – w sumie 75km
PONIEDZIAŁEK 16.10 – WOLNE
WTOREK 17.10. – 12km po 4:31/km
ŚRODA 18.10 – 12km po 5:00/km
CZWARTEK 19.10 – plan – 14km po 4:10/km – wyszło nieco gorzej po 4:13/km
PIĄTEK – WOLNE
SOBOTA – 12km po 4:55/km
NIEDZIELA – plan 25km po 4:15/km – wyszło nieco gorzej po 4:20/km
I żeby nie było tak pesymistycznie drugie zdjęcie z tego samego podbiegu jak wypatrzyłem fotografa! 🙂
fot. Roman Miś
Komentarze.
Currently there are no comments related to this article. You have a special honor to be the first commenter. Thanks!